Jak zwykle zaczne od: "nie wiem, se juz pisalam, ale...". Nie no. tak serio to wiem, ze jestem monotematyczna i wszystko na tej stronie jest pisane chaotycznie, ale serio, tyle sie dzieje, ze juz nawet nie pamietam zamieszczac tutaj wszystkiego
Ostatnio nasi chlopcy gdzies wybyli no i bardzo nam sie z Natasza nudzilo. Okazalo sie, ze w pokoju obok mieszka Pakistanczyk i Hindus. Akurat dowiedzialysmy sie, ze Hindus ma w ten dzien urodziny i niwiele myslac spakowalysmy tone polskich kukulek i plakietke z jakims rosyjskim miastem i wbilysmy do ich pokoju. Kurde, wygladali jakby sie nas bali. ale strasznie sympatyczni goscie, bo dali nam sprite. ale musze cos dodac. Tak bezinteresownie to nie wbilysmy. Po prostu kazdego wieczora ci goscie gotuja takie cuda, ze zoladek chce wyskoczyc i pobiec do kuchni wiec jeszcze tego samego dnia zaprosilismy ich do pokoju na partyjke mafii i na potrawe z Azerbejdzanu (oczywiscie tylko Mahdi gotuje bo jego uwielbienie do Azerbejdzanu jest tak wielkie, ze chce zebysmy wszystko wiedzieli o tym kraju) a oni obiecali w zamian przygotowac cos ze swojego kraju. wiec pochytane
W ogole, Natasza z Rosji jest po prostu cudowna! takiej pozytywnej osoby dawno nie spotkalam! Ciagle deklarujemy polsko-rosyjska przyjazn i robimy takie glupoty, ze glowa boli
Ostatnio poszlismy wszyscy do lasu i robilismy ognisko. tylko ze na ognisku azerbejdzanski i turecki kebab. MAhdi z Azerbejdzanu oczywiscie twierdzil, ze jego kebab jest najlepszy (jak na moj gust to go troche nie dosmazyl, ale z grzecznosci zjadlam. chociaz jak sie to mieso za mna ciagnelo, w chwili podjecia proby jego przegryzienia, to myslalam, ze umre). ale turecki kebab byl cudowny! po porstu Orczun cos tam wykombinowal z kurczakiem i przyprawami i pyszny byl
W ogole mamy tu z Natasza jak w niebie. Mieszkamy z 4 facetami i kazdy gotuje, bo my nie potrafimy jeszcze po sobie zmywaja stwierdzilysmy, ze zrobimy grafik do konca sierpnia i pod haslem "gotowanie" wrzucimy Mahdiego, pod haslem "mycie naczyn" Orczuna a pod haslem "jedzenie: Natasza i Magda kurde, serio, sama sobie zazdroszcze, ze mam tak dobrze
W czwartek wieczorem wybralismy sie na koncert zespolu, ktory gra covery znanych piosenek. REWELACJA. ale najlepsze jest to, ze o 23 nasz akademik jest zamykany. Koncert skonczyl sie o 24, a my, spragnieni wrazen, stwierdzilismy, ze jedziemy jeszcze do klubu. i pojechalismy. wybralismy (ponoc) najlepszy klub w Tarnopolu - MAXIM i poszlismy potanczyc. Jak weszlismy do srodka to w koncu nie wiedzielismy, czy zartuja z tym najlepszym klubem, czy co. Niedosc, ze same techno (wiem, ze o gustach sie nie dyskutuje, ale jak dla mnei to nie jest muzyka) to jeszcze malo ludzi. wiec zostalismy tak do ok. 2 w nocy i poszlismy do akademika. Kiedy stukalismy w drzwi, okazalo sie, ze wszyscy spia. wiec tak kombinowalismy przez godzine. najpierw lezelismy na lawkach, potem stukalismy w okno Rosjanki (nowa praktykantka, ale jeszcze z nami nie mieszka) zeby nam zrzucila z okna chleb bo bylismy glodni. W koncu po godzinie znowu zapukalismy i pani z recepcjio nas wpuscila tyle dobrze, bo serio byloby nieciekawie... chociaz z 2 strony noc na lawce fajna sprawa