Nie wiem juz nawet co pisalam a czego nie, wiec jak cos to przepraszam za zyciowe nieogarniecie. W piatek przyjechal Aleksander z Macedonii. Po prostu goscia uwielbiam jego zyciowa filozofia jest cos, co mozna z macedonskiego przetlumaczyc na "chill out". Opowiedzial nam, ze kiedys w Macedoni na wymianie byl gosc z Japoni. Jak Macedonczycy wzieli go w obroty i wpoili swoja zyciowa filozofie, to gosc przez 1,5 roku nie umial znalezc pracy nie no, smiesznie jest. W niedziele przyjechali 2 goscie - 1 z Azerbejdzanu (Mahdi - za cholere nie mam pojecia jak napisac, ale koles jest mistrzem Azerbejdzanu w judo) a 2 z Turcji (Orczun, ktory trenuje lucznictwo i paralotniarstwo). Takze jest nas juz 6 i zapowiada sie, ze to bedzie rewelacyjna praktyka
W ogole w sobote pojechalismy na wycieczke w gory (Karpaty). No i byl to biwak - wiec namioty, zero lazienki i zero mycia. bylo swietnie! nauczylam sie ciac drzewo pila poznalam Brazylijczyka, Egipcjanke, Holendra no i mnostwo ludzi z Lwowa. I naprawde bylo fantastycznie - dzika natura i takie zycie PRAWIE jak w buszu
W poniedzialek mielismy "Global Village" czyli po prostu robilismy na tarnopolskim rynku prezentacje odnosnie krajow. Nie chce sie chwalic.... a cholera - pochwale sie polskie stoisko przyciagnelo najwieksza ilosc ludzi pewnie przez to, ze mielismy krowki i kukulki z Michalem. A tak serio, to przezylam mega szok, bo ludzie podchodzili do nas i opowiadali, ze np. ich rodzina pochodzi z Polski i jak poplyneli, to czasami rozmawialismy przez pol godziny. Nawet mlodziez byla zainteresowana. Niestety nie obeszlo sie bez przykrych incydentow. Nawet nie mialam pojecia, ze nienawisc Ukraincow do Rosjan/Rosji moze byc tak wielka. Mamy dziewczyne z Rosji na praktykach no i ona tez robila prezentacje (tzn. prezentacje byly na lawkach, czyli wystawilismy na nich wszystko co mamy). I w ogole duzo straszych osob bylo oburzonych, jak zobaczyli flage rosyjska. Jeden koles nawet podbiegl do lawki, zlapal flage i na srodku rynku zaczal po niej skakac. I o dziwo byla to mloda osoba. Wiec po tym incydencie (generalnie nastawialismy sie z Michalem, ze to moze sie tez nam przydarzyc zwlaszcza, ze Tarnopol nalezal kiedys do Polski) wszystko moze sie juz wydarzyc i dlatego nie mozemy sie zalamywac jak dojdzie do takiej sytuacji.
Jeden motyw - podszedl do nas z Michalem jeden gosc i zaczyna mowic do nas po polsku. Okazalo sie, ze mieszka na Ukrainie, do Polski wyjechal zeby wykladac angielski w Opolu, mowi jeszcze po niemiecku, rosyjsku i arabsku. Wiec SZOK! Oczywiscie jak to ja - chcac byc wiecznie mila dla obcych ludzi - wdalam sie z facetem w pogawedke. No i tak to zbajerowalam, ze postawil nam z Michalem piwo pozniej koles powiedzial, ze idzie do domu, bo ma tam polskie nopowiadanie, ktore napisal i chcial zebysmy go posluchali. Wiec jak wrocil, to je nam przeczytal. Od razu wypalilam, czy nie chce przypadkiem posluchac obiektywnej oceny. No i powiedzialam co mi sie podobalo a co nie. Najpierw sie ze mna klocil, ale pozniej przyjal moja sugestie. Stwierdzil nawet, ze odtad Polska bedzie mu sie kojarzyla tylko ze mna i ze jestem "ucielesnieniem polskosci" (HAHAHAHAHAHAHA! jasne, zwlaszcza w momencie jak chce wiac z kraju i jestem polityczna ignorantka). Ale tak strasznie milo. W ogole czasami jest zaskakujace to, jak bardzo obcy ludzie potrzebuja sie wygadac. Mimo, ze czesto zdarza mi sie, ze podchodzi do mnie obca osoba i zaczyna sie zwierzac, to i tak nie przestaje mnie to zadziwiac.
Potem rozkrecilismy z Aleksandrem koncert, bo zaczelismy skakac pod scena jak wariaci do intro z "Przyjaciol". Zebralismy niezle brawa
W ogole Aleksander przywiozl ze soba domowej roboty COS z Macedonii. Cholera wie, czy to nalewka, czy bimber, ale ma to w butelce po piwie. Wiec jak siedzielismy przy stole, spytal, czy chce skosztowac. Powiedzial, ze mam tego nie pic tak jak wodki, tylko powoli. Jak juz w koncu skosztowalam tego trunku, to myslalam, ze mi gardlo wypali. Spytalam ile ten specyfik ma procent. Okazalo sie, ze ma wiecej niz polska wodka
Wtorek - dzisiaj mielismy kolejne zajecia z dziecmi. Tym razem bylo ok. 9 osob (wlasnie po "Global Village"). Takze najpierw Mahdi z Azerbejdzanu robil prezentacje (w ogole dowiedzialam sie ciekawej rzeczy - ponoc w Azerbejdzanie nie odmawia sie kobietom. No i chyba jest to prawda bo jak prosze Mahdiego o cokolwiek to zawsze mowi tak). Pozniej gralismy w gry integracyjne - tzn jedna byla taka weselna - ze ludzie chodza dookola krzesel i na zaprzestanie muzyki, siadaja na krzeslach. Okazalo sie, ze jest to rowniez popularne na Ukrainie. Po zajeciach wrocilismy do akademika i w sumie zostalismy tam caly dzien. Najlepiej bylo wieczorem. Mahdi przyrzadzal azerbejdzanska potrawe. Tzn dla mnie wygladalo to jak jajecznica z pomidorami ale swietne. w ogole, ciesze sie, ze nie potrafie gotowac przynajmniej chlopcy wszystko robia (lacznie ze zmywaniem naczyn). Jesli tak bedzie przez caly pobyt to moge nie wracac do domu pozniej gralismy w MAFIE. 1 raz w to gralam no i okazalo sie, ze wykiwalam wszystkich i zabilam cale miasto najlepszy byl Aleksander - jak juz wspomnialam koles ma mega sarkastyczne poczucie humoru. Wiec jak mielismy zgadywac, kto jest mafia, to rzucal hasla w stylu "wy, Rosjanie, macie mafie we krwi. Wiecie jak zabijac" albo "Azerbejdzan to nowe, demokratyczne panstwo wiec mafia moze sie rozwijac na podatnym gruncie". Ponadto jak chce mnie zdenerwowac, to zawsze powtarza, ze Polacy tylko sie modla i jedza kartofle. Akurat w moim przypadku to sie zgadza
W ogole. Akademik, w ktorym mieszkamy jest caly czas patrolowany przez policje. No i musimy byc w pokojach od 23 - 6. Ale przekupilismy pania na recepcji czekoladklami i mamy luz