Z takich ciekawszych przezyc ostatnich czasow - w zeszly weekend odbyl sie grill 'internsowy'. Grill odbyl sie na tarasie mieszkania jednego z prakykatow, w sumie byli praktykaci tylko z Electroluxa. I bylo suuuper... Najlepsze bylo jedzenie oczywiscie ;p Pierwszy raz zdarzylo mi sie jesc pieczarki z grilla - piecarki przekrojone na pol i polozone na grilllu, nieobrane, bez zadnych przypraw itp, ale byly pysznym dodakiem do miesa itp ;)
'Gospodarz' tego grilla to chlopak z Turcji, wiec po jedzeniu przygotowal tradycyjna kawe po turecku. Po wypiciu kawy bylo wrozenie z fusow - nigdy wczesniej nie widzialam jak to sie robi w praktyce ;) w sumie dawno tak sie nie usmialam jak przy tym naszym odczytywaniu fusow ;)
Pozatym chyba stosunkowo malo chodze na imprezy... Ale ja w ogole malo imprezowa jastem ;p W ostatnie weekendy tak sie zlozylo, ze spotykalam sie z osobami, ktore znalam z Polski i okazalo sie ze sa tez akurat w Brukseli. Druga sprawa to to, ze nie jestem jeszcze przystosowana do tutejszych realiow ;) Czyli tzw "interns drink", cotygodniowe spotkanie praktykantow ktorzy sa w roznych firmach w Brukseli i nie tylko praktykantow - odbywaja sie co czwartek o 21. Z tym ze 21 to orientacyjna godzina spotkania, w praktyce najwczesniej mozna sie pojawic kolo 22, zeby kogos postkac ;] Dla mnie to na razie nie do przeskoczenia - wybrac sie na piwo o 22, a w piatek od rana do pracy :D Ale obiecalam siebie, ze w ten czwartek sprobuje sie wybrac ;)
Skoro nie mam juz nic ciekawego do opisania, to moge przejsc do mniej ciekawych rzeczy ;) Zawsze dobrym tematem rozmowy jest pogoda. A pogoda w Brukseli to juz w ogole... ;) Zaskoczylo mnie to, jak szybko sie zmienia - rano wychodze z domu, piekna pogoda, siedze w biurze i przez okno moge obserwowac kilka rozna stany - deszcz, ulewa, pochmurno, slonce, mzawka... i wychodze z pracy i znowu ladna pogoda :p Btw wygladania przez okno w biurze - za oknem mamy trawnik, drzewa, krzaki... i zajace :D Istna sielanka ;) Ale trzeba przyznac, ze fajnie popatrzec na szaraki spokojnie pasace sie na trawniku i majace wszystko w glebokim powazaniu... czlowiek od razu nabiera zdrowego dystansu do pracy i zycia ;)
Nie mam sily ani weny zeby cokolwiek wiecej dzisiaj opisac.. po weekendzie powinnam byc wyspana i wypoczeta, a tu wrecz przeciwnie... jak na zlosc ostatniej nocy obudzilam sie o 4... przez komary! Pewnie w Polsce tez ich nie brakuje po tych ostatnich powodziach... ale musze powiedziec, ze tutejsze komary wziely mnie z zaskoczenia. Pojawily sie nagle i ich ukaszenia bola mnie niemilosciernie.. i to wlasnie bol obudzil mnie w nocy heh ;] dzisiaj sie nie dam - kupilam juz odstraszacz ;p